Wypuszczają ryby, mimo, że lubią je jeść!

Dla jednych to po prostu łowienie z literą prawa, dla drugich natomiast ponadczasowy kodeks zachowania się wobec środowiska, ryb i kolegów „po kiju”. Temat etyki wędkarskiej, o którym mowa, to rozgorzała, wciąż, niedokończona dyskusja.
Dzieli hobbystów, mimo, że nie jest przecież wymysłem naszych czasów. Jak więc jest z tymi łowieckimi zwyczajami? Radzimy, jak łowić nie tylko zgodnie z Regulaminem Amatorskiego Połowu Ryb, ale być również wędkarzem kulturalnym.
Wielu uważa, że etyka wędkarska to temat nowy, a zarazem modny. Na przykład idea „catch and release”, czyli “złap i wypuść” jest przecież nieznana naszym dziadkom.

Wędkarz na łowiskiem

Z drugiej strony to właśnie oni krzewili dekalogi, których celem była edukacja i popularyzacja dobrego zachowania się nad wodą. Przestrzeganie tych zasad pozwalało z ochotą wracać nad łowisko i pielęgnować relacje między wędkarzami. Dziś o dobrym obyczaju często się zapomina.
Etyka to coś więcej niż zasady RAPR Znaczna część wędkarzy, nawet ta uważająca się za etycznych, swoje hobby i zachowanie podporządkowuje jedynie Regulaminowi Amatorskiego Połowu Ryb. Uważa, że nic złego nie może być w łowieniu okazów, których wielkość jest zgodna z limitami i w momencie gdy połów odbywa się w regulaminowym okresie. Czy na pewno? - Wędkarz etyczny to nie tyle wędkarz trzymający się zapisów RAPR, ile rozumiejący swoją rolę w środowisku. Postępujący z umiarem i rozsądnie – mówi Remigiusz Kopiej, wędkarz i właściciel sklepu internetowego Corona-Fishing.pl. - Wędkarz etyczny, jeżeli w ogóle zabiera ryby do domu, nie zabierze drugiego, złowionego pstrąga z niewielkiego potoku, gdyby oznaczało to dla strumyka swoiste spustoszenie. Nie łowi również szczupaków w kwietniu i to nie dlatego, że zabrania mu tego regulamin, ale by ryba zdążyła złożyć ikrę i zregenerować się. Moim zdaniem etyka wędkarska jest pojęciem szerszym niż zbiór opisanych w RAPR norm. Jest bowiem wędkowaniem, które tylko w możliwie najmniejszym stopniu przyczynia się do szkód w środowisku. Podstawą takiego zachowania jest szacunek dla przyrody, a nie strach przed konsekwencjami wynikającymi ze złamania przepisów. Co więcej, nie jest to też kwestia sumienia czy indywidualna sprawa konkretnego wędkarza. Dbałość o czystość wód, stan rybostanu i kulturę oraz nawyki kolejnych pokoleń wędkarzy, musi być sprawą kolektywną – dodaje Remigiusz Kopiej.
„No kill” nad wodą
Prawem każdego wędkarza jest możliwość zabrania ryby po złowieniu, jeśli jest to zgodne z regulaminem. Są jednak tacy hobbyści, dla których idea „nie zabijaj” bądź „złap i wypuść” jest ważniejsza. Łowią dla sportu i relaksu. Po wyholowaniu ryby, pozostaje im pamiątkowe zdjęcie z okazem. Temat dotyczący wspomnianych idei jest jednak o wiele trudniejszy niż same zasady. - Zdaniem przeciwników „no kill” oraz „catch and release”, złowienie na wędkę kilku ryb nie przyczynia się do zubożenia rybostanu czy naruszenia ekosystemu. Jednak, jeżeli uwzględnimy ilość wędkarzy o podobnym podejściu i dni w roku, podczas których łowią, to mamy całkiem pokaźną sumę, która może już odegrać znaczącą rolę w funkcjonowaniu akwenu – mówi Remigiusz Kopiej.

Wędkarze nad łowiskiem

Ponadto, osoby, które nie są zwolennikami wypuszczania złowionych ryb, argumentują swoją postawę stwierdzeniem „karta musi się zwrócić”. Opłaty licencyjne nie są jednak porażające, do tego nie stanowią one należności za złowione ryby, tylko za możliwość wędkowania.
- Należy pamiętać, że umiar warto zachować we wszystkim, także podczas łowienia ryb.
Do przestrzegania idei „catch and release” nie można jednak nikogo zmuszać.
Każdy powinien się do niej przekonać i dojrzeć, bo to kwestia doświadczenia. Co więcej, wędkarz etyczny musi umieć podjąć decyzję w zależności od sytuacji. Jeżeli wie, że ryby się nie uratuje, bo np. hak zniszczył jej skrzela, to lepiej zabrać ją ze sobą. W innym wypadku polecam obchodzić się z należytym rybie szacunkiem i czerpać satysfakcję nie tylko ze złowienia, ale też wypuszczenia ryby na wolność.


Informacja o firmie:
Corona Fishing jest liderem w produkcji oraz sprzedaży ręcznie wykonywanych przynęt wędkarskich na rynku polskim. Firma specjalizuje się w konstruowaniu oraz wytwarzaniu unikalnych przynęt i wędzisk spinningowych oraz podlodowych. Oferta powstaje w oparciu o doświadczenie i wiedzę najlepszych polskich rękodzielników. Wszystkie produkty Corona Fishing są wytwarzane zgodnie z najwyższymi standardami. Każda przynęta jest indywidualnie testowana i sprawdzana nad wodą dając dzięki temu gwarancję jakości.
Firma powstała w 2008 roku i skupia kilkudziesięciu uznanych w kraju i za granicą, polskich wędkarzy – rzemieślników.
Więcej informacji: http://www.corona-fishing.pl

Lipień wypuszczany do wody.

Lipień wypuszczany do wody.

Informacja prasowa sierpień 2013

Kontakt prasowy: Sfera PR, ul. Gajowicka 195, 53-150 Wrocław, tel. 71 77 26 120.
Osoba do kontaktu: Mateusz Byś tel. 71 77 26 127,
email: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.



 

ZDJĘCIA

  • Ośrodek wędkarski na Otmuchowie